niedziela, 19 grudnia 2010

QR Code

QR Code
URL
http://subjectiv.blogspot.com
Nie jest to jeszcze szczególnie powszechna forma zapisu i przekazywania informacji w Polsce, ale świetnie się do tego nadaje i ma potencjał, bo żeby odczytać taką wiadomość wystarczy mieć urządzenie (jak np telefon komórkowy) z aparatem cyfrowym i aplikacją dekodującą.

Kiedy zacząłem bliżej poznawać technologię kodów dwuwymiarowych (QR Code, ale także DataMatrix, MaxiCode, Aztec Code itp.) okazało się, że jest tu więcej informacji, niż widać gołym okiem.

Dodatkowo, kiedy próbowałem swoich sił w ręcznym utworzeniu obrazu, który być może zawierałby jakąś losową informację, okazało się, że to niemal niemożliwe. Nie należy się więc spodziewać, że obrazek taki jak ten będzie niósł ukrytą informację. udało mi się jednak znaleźć ciekawy przykład, który lekko nagina zamkniętą przestrzeń kodu.

Wszystko za sprawą skomplikowanej matematyki. W kodach QR stosuje się algorytm Reed-Solomon, który pozwala na odzyskanie od 7-30% zawartej informacji, gdy kod jest uszkodzony (częściowo urwany, zamalowany, zaklejony). Dla co ambitniejszych polecam anglojęzyczne tłumaczenie, wraz ze wzorami (w zestawieniu linków na końcu tego wpisu).

Żeby było jeszcze trudniej, ściśle sprecyzowane obszary kodu definiują typ zawartości. Kod może być wydarzeniem z kalendarza, wizytówką kontaktową, adresem e-mail, współrzędnymi geograficznymi, numerem telefonu, wiadomością SMS/e-mail z gotową do wysłania pod konkretny adres treścią, zwykłym tekstem, odnośnikiem internetowym, a nawet zestawem danych potrzebnych do logowania się przez Wi-Fi.

Jak widać zastosowań jest mnóstwo, wystarczy więc aktualny dekoder, by cieszyć się funkcjonalnością kodów na co dzień.

Wikipedia o kodach QR
Wikipedia o algorytmie Reed-Solomon (ang.)
Zakoduj własną informację za pomocą QR Code

piątek, 17 grudnia 2010

Refleksje po SZPAK'u

SZPAK 4
IV Szczeciński Przegląd
Autorskich Kabaretów
25-28 listopada 2010
25-28 listopada 2010 odbyła się czwarta edycja SZPAK'a. Była zdecydowanie najbardziej dojrzała. Może nie było o niej specjalnie głośno, ale artystycznie to była najlepiej skomponowana edycja. Przez 4 dni bawiłem się rewelacyjnie i odkryłem nowe formacje, które na długo zapamiętam.

Moim zdecydowanym faworytem pierwszego dnia konkursowego (26.11)  był Kabaret Numer Dwa (któremu jury przyznało wyróżnienie za niebanalne pomysły sceniczne). Ich program był spójny, a skecze przeplatały się między sobą bardzo płynnie, niekiedy zazębiając się dość głęboko. Miałem wrażenie, jakbym oglądał świetnie skomponowany program w telewizji - sympatyczny dżingiel, charakterystyczne poczucie humoru i główny temat, którym był przystanek autobusowy. Może nie było na sali pełnego szału, wrzawy, ale dla mnie kabaret to nie tylko zabawne show, to także duży procent sztuki i pole do popisu dla coraz nowszych form przedstawiania scenek.

Drugiego dnia dotknęła mnie z kolei rozterka konieczności podjęcia wyboru. Kabaret Róbmy Swoje (trzecie miejsce w konkursie) z programem opartym na samych piosenkach był dla mnie spisany na straty na długo przed SZPAK'iem. Mogę śmiało powiedzieć, że bałem się tego występu, bo piosenka kabaretowa to zwykle marny przecinek w występie, pokazujący muzyczny analfabetyzm kabaretu. Ale nie w tym przypadku. Pokazali nową formę występu, gdzie widz nie przerywa artystom w połowie zdania, gdzie cierpliwie czeka się na puentę, aby dołączyć do pełnej sali oklasków. I tak własnie było - piosenki świetnie przewiązane ruchem scenicznym i charakteryzacją, dające na zakończenie każdej z nich mocnego kopa w ośrodek nagrody w mózgach widzów.

Róbmy Swoje zyskało godnego przeciwnika pod koniec listy występujących kabaretów, gdy zaprezentował się Kabaret Ymlaut. Tu dość klasyczny rodzaj występu, ale zawierający piosenkę kabaretową, która zamiast usadzać występ - ubarwiała go. Poza tym oczywiście świetnie odegrane, niebanalne skecze.

Oprócz tych trzech formacji warto na pewno, pod względem profesjonalizmu, zapoznać się z Kabaretem PUK (nagroda publiczności, druga nagroda w konkursie), oraz zwycięzcą tegorocznej edycji - Kabaretem Dabz. Na uwagę zasłużył także Kabaret Weźrzesz z popisowym numerem "Człowiek Pampers".

Teraz ponownie rok oczekiwania na kolejną edycję, na którą czekam z zaciekawieniem. Ten rok udowodnił, że w kabarecie dzieje się więcej niż by można przypuszczać.

MUZYKA - Mikromusic - 2010 - SOVA

SOVA
Mikromusic
2010
Mikromusic (boże, spraw, aby piszący tę nazwę przez "c" nie błądzili, zawróć ich na właściwą ścieżkę) to jeden z głównych projektów Natalii Grosiak (także La Foy, Digit All Love, Kanał Audytywny).

Pierwsze spotkanie w internetowym Chilli Zet - Motylki. szybkie wyszukiwanie w google, wizyta na allegro i oczekiwanie. najpierw przyszedł Sennik, po jakimś czasie dostępna była także reedycja pierwszego albumu. kupowałem w ciemno. ambitna muzyka, aksamitny głos, wspaniali muzycy tworzący bez presji. Oba krążki przyszły z autografami. Nie ma to, jak kupować z konta managera zespołu.

Jeden minus. Boli mnie kupowanie CD. Wiele bym dał za wersję na płytach dwunastocalowych.

No ale mniejsza o moje techniczne upodobania, czy raczej widzimisię. Przejdźmy do SOVY. Nadmienię, że długo oczekiwana data 15 października stała się koszmarem, gdy okazało się, że w portfelu czarna dziura i kilka starych rachunków ze spożywczaka. Niemniej, gdy tylko nadarzyła się okazja nie miałem wątpliwości, czy brać.

Przy takich albumach słowo shuffle nie powinno nikomu przychodzić do głowy, no chyba że słuchacie muzyki ze swojego dziarskiego iPod'a. Dorastałem w odbiorze zestawu utworów wraz z kolejnymi słuchaniami, bo muszę się przyznać, że promocyjny singiel Niemiłość wcale nie przypadł mi specjalnie do gustu za pierwszym razem, ale to właśnie dlatego, że należy zapoznać się z całą jedenastką. Jedno na pewno mogę teraz stwierdzić, że singiel został bardzo dobrze dobrany, bo (co prawda nie bezpośrednio) wiele mówi o całej płycie.

Skuszę się o kilka słów o każdym z utworów. Zatem po kolei.

OCZKO
Fajny tekst o tym, czym kobieta nie jest. Oczko zdecydowanie nie w głowie i nie w rosole. Smaczny szczegół - ledwo słyszalny szept idący równolegle z wokalem przez 10 sekund począwszy od 2:27. Warto się wsłuchać.

CHMURKA
Płynne przejście do drugiego utworu w towarzystwie ciekawych chórków. zdecydowanie weselej, trochę szybciej. Utwór o życiu chwilą, czyli prosto o szczęściu.

NIEMIŁOŚĆ
Druga po chmurce piosenka w której zdecydowanie sporo refrenowych powtórzeń. Dla niektórych może być to irytujące, przychodzi nawet myśl o tym, że chyba zabrakło pomysłów. Jeden wers zaśpiewany ponad 25 razy to sporo. Generalnie lekka piosenka o tym, że mam w nosie wszystko co mnie wkurza.

JESIEŃ
Najdłuższy utwór na płycie. Dużo śpiewania dźwięków, co uwielbiam w muzyce. Zdecydowanie muzykę wolę odbierać jako melodie niż tekst więc dla mnie to uczta. Treściowo o jesieni, ale zdaje się, że bardziej takiej złotej, jak kiedyś w PZU. Czekam z niecierpliwością na jakiś koncert, bo jest tu sporo miejsca na muzyczną improwizację i doskonałe solówki.

MANNA
O wspominaniu pierwszych, uroczych chwil zakochania, jednorazowych i niezwykłych. Prośba o powtórkę, próbę uwolnienia podobnych emocji pomimo dojrzałości związku.

SŁOWA
Coraz bardziej melancholijnie. Tym razem apel o ostrożność w doborze słów, a jednocześnie piękny tekst o ich sile.

DO KIESZENI
Znów wesoło, ale to jeden z bardziej irytujących dla mnie tekstów patrząc na zwrotki (fragment: "tak niewiele, ale wiele" brzmi strasznie płasko). Nadrabia na szczęście całkiem sympatycznym, bezpośrednim przesłaniem w refrenie.

PORZECZKI
Brzmienie od samego początku bardzo eksperymentalne. Tak samo z tekstem - jest bardzo liryczny i niebezpośredni - pole do popisu w interpretacji.

SZKODNIK
Muzycznie coraz śmielsze dźwięki, a i tekst ciekawy, bo o akceptacji siebie i innych, o zmianach ludzi na siłę i o tym, jakiej reakcji należy się spodziewać po takich zabiegach.

MALINY
Wysokie dźwięki, ciepły wokal i romantyczna, a chwilami nawet nieśmiało erotyczna opowieść.

POR FIM
Portugalski majstersztyk z jednego kosza z japońskim Ame Ni Mo Makezu (Digit All Love). Ciekawy duet damsko-męski, śpiewają nie wiadomo o czym, ale przecież mi wystarczy melodia i brzmienie.

Mikromusic
kilka ciekawych szczegółów i muzycznych inspiracji Natalii można wysłuchać w wywiadzie dla Polskiego Radia

środa, 15 grudnia 2010

Groupon City Deal, czyli wakacje w Kossaku

Groupon City Deal
Zarejestrowałem się za namową Katarzyny. Posiadam profil na każdym większym portalu, tak o, żeby zobaczyć jak to wygląda, jak teraz działa internet, jakie są trendy, więc nawet nie zadawałem pytań. Zwykle nie wracam do tych wszystkich serwisów - bawię się tematem przez dwa tygodnie, by na koniec rzucić go w kąt. Pozostają tylko wiadomości na skrzynce, które uporczywie przypominają mi, że jestem gdzieś zarejestrowany i bardzo tam za mną tęsknią.

Z Grouponem jest o tyle ciekawie, że zasadniczo nie trzeba go w ogóle odwiedzać. Po rejestracji określa się swój rejon zamieszkania i wszelkie oferty lądują na mailu.

Niestety wygląda to zwykle tak, że nie otwierając wiadomości śmiało mogę ją skierować do kosza. Najczęściej oferty dotyczą zabiegów laserowego usuwania owłosienia, SPA, zabiegów kosmetycznych, zniżek na mikrodermabrazję i inne ciekawostki, które zapewne cieszą oko kobiety. Nawet jeśli jestem kobietą to jakąś taką dziwną, że mnie to szczerze mówiąc nie jara.

Ale jestem na szczęście na tyle cierpliwy, że doczekałem momentu, w którym ten agresywny newsletter w końcu zaczął oferować mi rzeczy, nad którymi zacząłem się zastanawiać.

Przede wszystkim kilka słów wyjaśnienia: o co w ogóle chodzi z "gruponem"? Schemat funkcjonowania jest prosty:
1 - Firma/usługodawca udostępnia zniżkową ofertę z ceną mniejszą o co najmniej 50% (zdarzają się i takie po 90% upustu).
2 - Następnie osoby zarejestrowane w serwisie zaklepują sobie kupony. Jeśli zainteresowanych jest odpowiednia liczba osób - oferta zostaje zrealizowana.
3 - Płacimy za kupon i mamy 3 miesiące na wykorzystanie zniżki.

Proste!

Ja osobiście mając w tym roku bardzo ograniczone wakacje chciałem się gdzieś wyrwać. Choćby 2 dni za miastem, gdziekolwiek. Ustaliliśmy sobie za cel Kraków, gdzie w razie wypadku zawsze można przenocować u znajomych.

I tu tydzień później z pomocą przychodzi Groupon - na mailu znalazłem świetną ofertę: 250 zamiast 500 złotych za dobę w Hotelu Kossak ****. Wysoki standard, blisko starego miasta, a w cenie prócz pokoju śniadanie do łóżka oraz dostęp do sauny i fitnessu. Tak o sobie pisali i nie było inaczej. Wspaniale zaprojektowane wnętrza, widok z pokoju na Wawel, perfekcyjna obsługa, możliwość przechowania bagażu poza dobą hotelową, a nawet (szczegół, będący jednocześnie moim marzeniem o idealnym mieszkaniu) głośnik od TV umieszczony w łazience.

Słowem na zakończenie szczerze polecam wakacje z Grouponem, bo podobnych ofert jest więcej, a sam osobiście byłem zadowolony bardziej niż się mogłem spodziewać.

Groupon Polska
Hotel Kossak, Kraków

PS. swoją drogą nie dziwię się, że Google proponuje grouponowi dwa i pół miliarda dolarów w ofercie kupna.