środa, 5 stycznia 2011

Wynajmę mieszkanie.

Mnóstwo serwisów: profesjonalne portale nieruchomościowe, ogłoszenia na infoludku, strony pośredników. Zgiełk. Dla przeciętnego chętnego na mieszkanie do wynajęcia to istna Sodoma i Gomora. Każdy podaje informacje jakie mu się podoba, przez co czas ustalania, czy dane mieszkanie jest czegoś warte wydłuża się. Czasem wystarczy telefon, ale trzeba się też nie raz przejść na miejsce. Kiedy się zdecydujemy - pal licho - w końcu własne, tymczasowe "M", ale wejście do mieszkania, które na pierwszy rzut oka nie spełnia naszych wymagań szybko zjada nasz zapał do dalszych poszukiwań. A wystarczyło dopisać parę pierdół, kilka prostych słów i trochę liczb.

Brakuje różnych informacji. Praktycznie nigdzie, szukając mieszkania w Szczecinie, nie spotkaliśmy się z publikacją rzutu mieszkania - a tak by było najprościej. "Pismo obrazkowe" i oszczędzamy spory procent czasu. W połowie przypadków została podana powierzchnia poszczególnych pokoi, a gdy tego brakowało, nie było także informacji o znaczących szczegółach, jak to, że salon jest otwarty i nie stanowi niezależnego pomieszczenia, że jest połączony z kuchnią, lub że do kuchni trzeba przez niego przejść. Nawet pozornie głupi brak drzwi może zdyskwalifikować lokum z naszych poszukiwań.

Póki człowiek szuka w parze - nie stanowi to większych problemów, ale my (co nie jest wyjątkiem) szukaliśmy miejsca dla czterech osób, gdzie odpadają pokoje przechodnie, gdzie nie ma mowy o wspomnianym aneksie i gdzie obie strony chciałyby mieszkać w porównywalnie dużych pokojach.

Ale same parametry mieszkania, jego układ, to przecież nie wszystko. Często brakuje informacji o wyposażeniu, a nie ma tu kogo oszukiwać. Momentami wręcz przeciwnie! Dlaczego nikt nie dba o to, by napisać, że mieszkanie posiada lodówkę, pralkę, kuchenkę z piekarnikiem i zmywarkę, że są położone kable do internetu, że jest telewizja? To przecież nic innego jak punkty zaczepne na potencjalnych nowych mieszkańców.

Można by powiedzieć, że się czepiam, że nie ma sensu udzielać zbyt szczegółowych informacji, że zmywarka to luksus i nie o to chodzi w ogłoszeniu. OK, zgodzę się, może to za daleko, ale w takim razie dlaczego mam tracić nerwy i pieniądze, pytając się przez telefon o metraż, czy kwestię (nie)umeblowania?

2 komentarze:

  1. Według mnie nie czepiasz się i zgadzam się, że ogłoszenia powinny być pisane rzetelniej, a zmywarka to podstawowy sprzęt w gospodarstwie domowym, no w każdym razie ja się bardzo przyzwyczaiłam ;)
    Zgadzam się absolutnie co do rzutu mieszkania - jedno spojrzenie i wiem czy dalej się interesować danym ogłoszeniem. Jedno zastrzeżenie tutaj - wydaje mi się, że dla większości ludzi rzut będzie przydatnym, ale nie tak znaczącym dodatkiem do ogłoszenia jak dla nas - architektów, powiedzmy ;) Potrafisz sobie zwizualizować w głowie jak będzie wyglądał pokój 2x3 a jak 4x5 i przewidzieć co tam zmieścisz, a większość ludzi będzie musiała i tak pofatygować się i zobaczyć mieszkanie na żywo, żeby zdać sobie sprawę jaka to jest przestrzeń. A może się mylę?
    Udanych łowów życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. szczęśliwie te wylewne żale pisałem dziś właśnie po tym, jak znaleźliśmy dla siebie lokum na najbliższe naście miesięcy. tyle że po drodze było sporo takich zabawnych kwiatków i mieszkanie, do którego się wprowadzimy było właśnie taką "kinder niespodzianką". niby fajnie, coś w tym żółtym jajku klekotało, ale nie wiadomo było co się trafi. inna sprawa, że życie uczy, że czasem wylosujesz chłamowate, papierowe puzzle, a raz na jakiś czas trafi się fajna figurka do kolekcji.

    a co do rzutów, może to faktycznie spaczenie "zawodowe", ale w gruncie rzeczy prócz ustawności (lub nie) pokojów można by stamtąd odczytać choćby gdzie są drzwi, a gdzie ich nie ma, czy jest wanna czy prysznic itd. choćby informacji o głupim aneksie nie trzeba szukać, bo to się na rysunku od razu rzuca w oczy.

    OdpowiedzUsuń

twoja subiektywna opinia