Wielki Chrzest Ziemi Jerzy Byrecki 2010 |
można ją łyknąć w jeden wieczór, tak samo, jak można w jeden wieczór, w drinkach z kolą złoić zero-siedem najlepszej whisky. można, ale co komu po tym?
ta książka jest taka jak dwie bardzo istotne na świecie rzeczy. jest jak biblia i jest jak człowiek.
jak biblia, bo momentami wystarczy przeczytać jeden akapit, aby mieć dość materiału do rozważania na tydzień.
jak człowiek, bo tak jest skonstruowana. na początku śmieszna i wulgarna, potem dojrzewająca, aby na końcu stać się beletrystyczną dewotką, irytującą staruszką.
główny bohater ma tak dobrane cechy ludzkie, że można szybko się do niego ustosunkować. nie darzyłem go sympatią. zbyt grzeczny, mało błyskotliwy, żeby nie powiedzieć, że miejscami dość tępy i nijaki. co innego osoby, które towarzyszyły mu na łamach kolejnych rozdziałów.
książka jest osadzona w ciekawym czasie i ciekawie wykreowanej przestrzeni niedalekiej przyszłości. prezentowana wizja jest mocna, dlatego szkoda trochę, że zabrakło na końcu niedopowiedzenia. choć mam przeczucie, że jest to "dzieło życia" pana Byreckiego, więc solidna, wyraźna pointa, wyczuwalna kropka na koniec zdania była konieczna.
zdaje się, że więcej nie będzie.
oceniam na 4.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
twoja subiektywna opinia