niedziela, 2 stycznia 2011

Społecznościowe urodziny.

Ikona urodzin z facebook.com
27 grudnia 2010 obchodziłem swoje dwudzieste czwarte urodziny. Za rok ćwiartka.

Wybaczcie wszyscy, o których tu mowa, sposób w jaki potraktuję to, co zrobiliście, ale taką mam już analityczną naturę. To nic osobistego, to żadne wytyki, to po prostu zastanawiający mnie fakt.

A o co chodzi? Przyjrzyjmy się jaką drogą otrzymywałem życzenia...

FACEBOOK - 46 razy (90%)
TELEFON - 3 razy (6%)
SMS - 2 razy (4%)
RAZEM - 51

Rozbijając fejsbuka na części pierwsze mamy:

TABLICA - 42 razy (91%)
WIADOMOŚĆ - 3 razy (7%)
CZAT - 1 raz (2%)

Tak więc zdecydowana większość życzeń (aż 82%, czyli cztery z pięciu) były upublicznione. To upadek wartości, zobojętnienie, "głupio nie napisać, skoro wyskakuje powiadomienie", czy może jakaś dziwna odmiana lansu?

A oto jak przejawiało się to w przeciągu doby:


Jak widać, zaraz po północy największe godzinowe uderzenie. Potem spanko do ósmej rano i do wczesnego popołudnia w miarę równo. O 15:00 zapewne przerwa obiadowa, dojadanie świątecznych ciast, potem znów atak na fejsbuka. Tak samo po wieczornej sjeście w godzinach od 18 do 19 - znów fejsbuk. Tym razem najrzadziej, ale do końca dnia bez przerw.

Wniosek jest widoczny gołym okiem. Śmiem twierdzić, że facebook wyprzedził projekt Second Life, tworząc nową (czy lepszą?) "warstwę" ludzkiego życia bez zabawy w tworzenie wirtualnego avatara. No chyba, że brać tu pod uwagę ludzika z FarmVille.

5 komentarzy:

  1. A o najważniejszych, otrzymanych osobiście, oczywiście Plater nie wspomniał :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Heheh, komentarz Kasi wygrywa :D

    Wiesz Maćku, myślę sobie, że to jest trochę jak fraktal albo jakaś pętla. Internet był zadziwiający kiedy stał się światem wewnętrznym naszego świata, a teraz sam zaczyna tworzyć swoje podświaty, które zadziwiają zasadami jakimi się rządzą.
    Kiedyś świat opierał się na kontaktach osobistych i listach, które doręczali posłańcy. Potem pojawił się telegraf, telefon i inne. Były ewenementami. Kiedyś byś pomyślał - jak mogli mnie nie odwiedzić, tylko wysłać telegraf skoro mieszkają w tym samym mieście? Jeszcze niedawno (w dobie "komórek") mógłbyś sobie pomyśleć - sms z życzeniami urodzinowymi? ale wiocha, czemu nie dzwonią, nie wyślą kartki, nie odwiedzą? teraz sms, który by cię niedawno oburzył byłby dla ciebie czymś pozytywnym, a przynajmniej nie najgorszym. Obecnie komunikacja między ludźmi opiera się na kontaktach internetowych (no, może pomijając najbliższych, rodzinę itp.) i normą dla wielu osób staje się zamieszczanie życzeń na Facebooku (skoro już tam jesteś, masz konto), heh już nawet email zdaje się być przeżytkiem.
    Nie myśl sobie, że czuję się zjechana i się jakoś bronię czy tłumaczę, bo tak nie jest. Rozumiem o co ci chodzi, ale taki jest świat, ludzie chwytają się najłatwiejszych rozwiązań.
    Wiesz co, czasem myślę sobie, że chciałabym, żeby Internetu nie było i żeby relacje ludzkie wyglądały trochę inaczej, ale przyznaję, nie robię nic co mogłoby to zmienić, po prostu godzę się z tym jak wygląda świat, skupiam się na innych rzeczach.
    Nie wiem czy to co napisałam trzyma się kupy, bo jest już późno, ale i tak chciałam się wypowiedzieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. co do najważniejszych, składanych osobiście nie mam żadnych wątpliwości i dlatego o nich nie ma tu mowy. poza tym część z nich pokrywała się z tymi internetowymi/telefonicznymi, więc musiałem je w statystyce pominąć (nie ma na nie zresztą żadnych dowodów, pozwalających choćby określić ich czas).

    co do Twojej wypowiedzi Saro - zgadzam się w stu procentach i palę się na samą myśl o tym, jak to będzie wyglądało za rok, bo fascynuje mnie świat ogólnie pojętych technologii.

    jednak mimo wszystko nadal podtrzymuję temat, ponieważ życzenia składane przez "fejsa" w większości są publiczne. ich treść ląduje na tacy przed oczy wielu osób, a nie tylko bezpośrednio do adresata. i to jest element odróżniający życzenia na kartce, w esemesie, czy posłane emailem od tych współcześnie najpowszechniejszych.

    na swoją obronę, a właściwie w kontekście dopowiedzenia muszę napisać, że prywatna wiadomość na facebook'u jest dla mnie właściwie na równi z esemesem, czy mailem, bo tego typu informacja nie istnieje w obiegu powszechnym, nikt nie jest w stanie tego skomentować, czy też kliknąć "lubię to".

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację - życzenia na tablicy to nie to samo co wiadomość prywatna. Zastanawiam się jednak dlaczego publiczne złożenie życzeń jest według Ciebie gorsze od życzeń w prywatnej wiadomości (sms, mail itp)? Czy to, że inni mogą przeczytać treść wypowiedzi skierowanej głównie do Ciebie, sprawia, że wiadomość jest mniej wartościowa, mniej wiarygodna? Odbierasz wiadomość prywatną jako bardziej osobistą przez to bardziej prawdziwą, szczerą? Jak byś to określił?
    Na Facebooku ludzie dzielą się niemal wszystkim, chcą się zrzeszać (stąd milion grup), szukają akceptacji, aprobaty (przycisk "lubię to" to najprostsza odpowiedź na tę potrzebę), powszechne jest upublicznianie prywatności i myślę, że w pewnym sensie to wciąga, albo po prostu staje się normą, stąd te "publiczne" życzenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. czwarty raz już siadam do odpowiedzi na to co napisałaś i chyba dopiero teraz wiem co napisać:

    może po prostu nabyłem nieco staroświeckości po tym, jak swego czasu uskuteczniałem korespondencję listowną. teraz komunikacja jest tak uproszczona, że chyba niewiele się da jeszcze poprawić, dlatego każdy ruch, który wymaga choć odrobinę wysiłku uznaję za bardziej świadomy.

    nie ma tu lepszych, lub gorszych życzeń, bo każde "sto lat" liczy się tak samo (mogło go przecież równie dobrze nie być w ogóle), ale kwestia podejścia do komunikatu wg mnie jest też częścią wiadomości. lepszym, a na pewno bardziej wyraźnym przykładem jest tu "zrywanie przez sms". myślę, że warto się nad tym zastanowić.

    OdpowiedzUsuń

twoja subiektywna opinia